Dlaczego zespoły rezygnują z Visual Kei?

Zbiór miliona i jeszcze więcej powodów.
Ci którzy choć trochę siedzą w VK i zdarza im się czytać różnego rodzaju artykuły, wywiady itd. zdają sobie sprawę, że scena Visual Kei jest właściwie nie raz tak samo paskudna od wewnątrz jak kolorowa od zewnątrz. Na dobrą sprawę, dzisiejszą notkę mogłabym równie dobrze nazwać np. „ Visual Kei od podszewki”, „Sekrety Visual Kei” albo coś w tym stylu. Jest to bowiem temat który można rozpracowywać wiele razy i z różnych stron. Oczywiście wpływ na odchodzenie zespołów z tej sceny mają wszystkie czynniki o charakterze ujemnym, ale dzisiaj chciałabym skupić się na tych, nazwijmy to podstawowych sprawach które nasuwają się na myśl, po sformułowaniu pytania jakie zadałam w temacie. Myślę, że najważniejszą rzeczą jaką należy pojąć jest fakt, że popularność Visual Kei, o której mówiłam w tym poście klik jest względna i myląca. Pozwolę tutaj sobie przytoczyć kawałek wywiadu z Miyavim z 2008 roku w którym to ładnie nakreśla sprawę. „[…]Aktualnie w Japonii, zwłaszcza w Japonii, łatwiej stać się popularnym nie będąc artystą visual-kei, gdyż jest to aktualnie bardzo negatywnie odbierany image.”(oczywiście teraz mamy 2014 i trochę mogło się zmienić, na lepsze lub gorszę ale sądzę, że ogólnie stwierdzenie Miva jest aktualne). Tak więc wprost mówiąc pierwszym powodem przez który zespoły rezygnują z VK jest marna szansa na wybicie się. Idąc tym tokiem myśli, można również dojść do wniosku, że nie dość, że styl ten jest za mało popularny aby słuchały go masy to jest wystarczająco popularny aby zaistniało wiele grup VK które sprawiają, że stanie się wyjątkowym i wyróżniającym się jest bardzo trudne do osiągnięcia. No ale załóżmy, że jest zespół który w miarę się wybił i dostaje propozycję przejścia na major, pod skrzydła dużo obiecującej wytwórni i nagle jego image drastycznie się zmienia, na normalniejszy. Czemu? Ano wiadomo, że wysoko postawiona wytwórnia oczekuje dobrej sprzedaży swojego zespołu, a skoro Visual Kei nie jest najlepiej odbierany przez większość społeczeństwa to lepiej się pozbyć tego image’u. Kiedyś, Kiwamu, członek BLOOD nawet powiedział, że „[…]wśród członków visualowych zespołów panuje opina, że jeżeli zespół staje się major, makijaż powinien stać się subtelniejszy.[…]” W tym temacie przypominają mi się także wyznania panów z Jannne Da Arc w których mówili, że gdy przeszli do Avex to był spory problem z ich image’em ponieważ wytwórnia nie chciała aby byli Visual Kei. Pamiętam, że to było jakoś tak zabawnie ujęte, że jak temat zaczął się kręcić przy VK to odbywały się rozmowy w stylu „Nasz następny koncert… jest trochę visualowy… nie będzie to problem? (:D). Kolejną sprawą, która ciągle nawiązuje do niezbyt pochlebnego zdania społeczeństwa na temat VK jest fakt, że ludzie będący częścią tej sceny mogą się zetknąć z niechęcią poza nią. Taka prosta sytuacja. Moment uchwycony z życia prywatnego, gdy muzyk siedzi sobie w barze, rozmawia z nowo poznanymi ludźmi i mówi, że gra w zespole VK a owe osoby nagle się krzywią albo śmieją. Chyba nic nader przyjemnego… Nie jestem co prawda w stanie określić jak często, coś takiego się zdarza, no bo i na jakich podstawach ale sądzę, że należy się przygotować na takie sytuacje bo a nóż, widelec... No i tak jak to zawsze jest w życiu, najważniejsza rzecz o którą wszystko się rozbija to nic innego jak pieniądze. O tym to można przeczytać bardzo często, gdy muzycy rozmawiają o początkach zespołu. Że bardzo ciężko utrzymać band. Ponieważ, jeżeli nawet uda się coś zarobić to wszystko idzie w zespół i na spłacanie długów wytwórni, kostiumy, nagrania, koncerty, podróże itd. a przecież trzeba z czegoś żyć więc trzeba gdzieś jeszcze pracować. Inaczej mówiąc, dopóki zespół nie przyciąga tłumów na którym choć odrobinę zarobi to posiadanie zespołu jest cholernie drogim hobby. Co prawda akurat ten podpunkt, można podpisać pod każdym zespołem, nie tylko VK ale to nie zmienia faktu, że pasuje jak ulał i w tym temacie. Za wyjątkowo ważną sprawę, uważam także potrzebę muzyka bycia docenianym za muzykę a nie wygląd.
Kawałek wywiadu z Die z Dir en grey’a:   
 „SS: Wiele zespołów zmieniło swój androgeniczny wizerunek na bardziej normalny, przyjaźniejszy dla oka. Czy to oznacza, że muzyka stała się bardziej ostra?
Die: Tak, zdecydowanie. Pamiętam występy w niesamowitych strojach, na niebotycznych koturnach, gdzie totalnie nie dało się grać na gitarze. Wiele pracowaliśmy nad naszym wyglądem. Ale: nigdy nie chcieliśmy być koszmarni. Muzyka była dla nas zawsze najważniejsza, ale gdy ludzie nagle zaczęli lubić nas za fajną kieckę, czy mroczny makijaż postanowiliśmy po prostu się tego pozbyć. Aczkolwiek jeśli ludzie zaczną oczekiwać od nas, że będziemy grać pod ich dyktando zrobimy dokładnie na odwrót, a i tak odniesiemy sukces.” 
Tutaj akurat nie wycięłam najważniejszego zdania więc widać, że Die mówi przede wszystkim o swoim zespole ale najważniejsze jest ogólne stwierdzenie, że muzyki nie powinno nic przysłaniać a tak się niestety często dzieje na scenie VK. Ile to razy, zatrzymywaliśmy się nad jakimś teledyskiem właściwie tylko dlatego, że wokalista, ubrany w fajną kieckę – jak to powiedział Die - nam się spodobał?

Sądzę, że to są jedne z ważniejszych czynników o których powinno się powiedzieć, zanim zaczniemy się wgryzać głębiej w temat. Jako ciekawostkę, chcę jeszcze napisać, że dosyć często zdarza się, że zespoły VK rezygnują na przestrzeni lat z tego stylu, grają przez jakiś czas jako zupełnie normalni goście a potem cos im się znów przestawia w łepetynkach i może nie tyle powracają do VK pełną gębą ale lubią znów sięgnąć po czarną kredkę albo zrobić coś niekonwencjonalnego ze sowich włosów. :D
Co o tym wszystkim sądzicie? Żałujecie, że zespoły kończą z VK? A może kołaczą Wam się po głowie jakieś powody które chcielibyście widzieć na liście tych „najpoważniejszych”?
________________________________________________
Moi drodzy, wybaczcie te opóźnienia. Myślałam, że od tego tygodnia będę miała sporo wolnego czasu a tu się okazało, że nie bardzo… no ale dzisiaj, wstawiam tę notkę. :) 
________________________________________________
Źródła:

Brak komentarzy: