Cosplay cz. I


Czyli  szczypta gorzkiej prawdy o wcale nie azjatyckich korzeniach tego nietypowego zajęcia i duża łyżka cukru bo... cosplay to wspaniała rzecz.


Cosplay znany jest chyba każdemu. Nam, fanom Azji, szczególnie kojarzy się z Japończykami przebranymi za swoje ulubione postaci anime choć tak naprawdę jest to wcielanie się w jakąkolwiek postać np. Supermana, ulubionego muzyka, roślinę a może być to nawet ucieleśnienie danej cechy charakteru [np. dobroci] wykonane przez dowolną osobę z danej nacji i nic się nie stanie jeżeli bohater którego odzwierciedlamy jest innej płci, [ba!] takie upodobanie ma nawet swoją nazwę - crossplay. Tak więc cosplay to naprawdę ciekawe zjawisko pod każdym względem które chciałabym przybliżyć, szczególnie, że wiele osób mimo tego, że podoba im się cosplay i świetnie wiedzą co to jest niewiele tak naprawdę o nim wie. Oczywiście będę się skupiać tylko i wyłącznie na aspekcie azjatyckiego cosplayu choć odrobinę zahaczę o inne państwa ze względu na historię. ^^  Warto także wspomnieć na początku, że Japończycy do określenia cosplayu używają słowa reiyā oraz kosupure a fotografowie cosplayerów są nazywani Cameko lub Camera Boy. Słowo „cosplay” zostało utworzone ze zlepku dwóch słów „costume” i „play” przez Japończyka Takashiego w 1984 roku i… na tym kończy się udział Azjatów w tym jakże cudownym zjawisku bowiem wszystko zaczęło się w Ameryce [choć nasza wikipedia zdaje się mieć na ten temat odmienne zdanie]. Próby przebierania się za jakiekolwiek postaci trwały wiele lat przed rokiem ’84 a pierwszy udokumentowany cosplay zrobił Forry Ackerman w 1939 na Worldconie w Nowym Jorku . Takashi był dziennikarzem i wziął udział w konwencie science-fiction w Los Angeles a że było to dla niego naprawdę fascynujące przeżycie, spowodowało wzmiankę w gazetach Japońskich o cosplayu, choć oczywiście to co on zobaczył ogromnie różniło się od tego co my możemy obecnie podziwiać. Niestety nie wiadomo tak naprawdę jak dalej losy się potoczyły w Kraju Kwitnącej Wiśni, jak szybko Japończycy podchwycili ten pomysł i czy najpierw przebierali się za zagranicznych bohaterów czy też wybrali rodzime
postaci. Wiadomo tylko tyle, że cosplay stał się popularniejszy w latach 90 ze względu na dostęp do internetu i jak widać świetnie się przyjął a nawet wysunął na czołówkę bowiem Japończycy słyną z doskonałych charakteryzacji i ciężko ich pobić w tej dziedzinie. Cosplay to bardzo inspirujące i ciekawe hobby ale oczywiście [jeżeli jesteśmy w tym naprawdę dobrzy] można na nim także zarobić. Dla osób lubiących łączyć hobby z zarobkiem świetną okazją są konkursy, reklamy czy modeling. Konkursy najczęściej odbywają się na konwentach i poza prezentacją stroju ważne jest to co przedstawi uczestnik, np. krótki skecz. Nie raz istnieje tam wiele pod kategorii jak np. „najlepsza prezentacja”, „najlepsza postać xxx” więc na dobrą sprawę może nam się udać wygrać jakąś nagrodę. Ale i tak chyba najbardziej uderzająca będzie popularność ponieważ wiele osób robi sobie zdjęcia z dobrymi cosplayerami. Jest to tak częste, że istnieją na konwentach wyznaczone miejsca usunięte z sali wystawowej służące do fotografowania gdzie znajdują się osoby bardziej
Okładka magazynu Cosplay Gen
zainteresowane pozowaniem przed obiektywem aniżeli odgrywaniem faktycznej roli i z tego powodu powstał także kodeks który zakazuje fotografom m.in. wypytywać cosplayerów o osobiste dane czy też umawiać się z nimi na prywatne sesje. Są też tacy którzy sami wykonują sobie sesje [bądź z czyjąś pomocą] dobierając odpowiednie miejsce tak aby zdjęcie było jak najatrakcyjniejsze i potem sprzedają te zdjęcia. A skoro cosplay jest modny to oczywiste jest, że wielu producentów sięga po reklamowanie swoich produktów właśnie za pomocą cosplayerów, tym samym  dając możliwość młodym ludziom zarabiania na hobby. Ci najlepsi mieli okazję nawet stać się ambasadorami różnych marek, takich jak np. Cospa czy wiodącymi modelami w magazynach poświęconych cosplayowi. To wszystko pięknie brzmi, ale co z cosplayerami którzy nie interesują się konkursami i pchaniem w showbiznes? Przecież nie przebierają się tylko po to, żeby stanąć przed własnym lusterkiem a potem znów powrócić do własnej skóry. I tutaj do akcji wchodzą dwie dzielnice Tokyo – Akihabara słynąca z różnych atrakcji powiązanych z anime i mangą oraz Harajuku będąca ulubionym, nieformalnym miejscem spotkań cosplayerów.  


 A Wy co sądzicie o cosplayu? Chcielibyście spróbować? A może już to robiliście?
___________________________________________________________________
żródła:

www.wikipedia.org

Brak komentarzy: